Rozbudowaliśmy naszą “flotę” – film Ponton Kolibri 330D

Nowy wodniacki sezon w zasadzie rozpoczęty, a tymczasem nasz dotychczasowy ponton…się rozleciał. Tzn. nie byliśmy jakoś tym specjalnie zdziwieni, ponieważ miał już swoje lata i poza tym przez kilka sezonów go delikatnie mówić nie oszczędzaliśmy. Ale nie będę się tutaj o tym rozpisywał, gdyż nadeszło nowe tzn. Kolibri 330D. Dość długo zastanawialiśmy się nad wyborem konkretnego „dmuchańca” i następnie modelu, ale po zebraniu wielu pozytywnych opinii na temat Kolibri, w tym również od znajomych zdecydowaliśmy się właśnie na tą firmę. Zachęcająca wydawała się dla mnie relacja jakości do ceny i mam nadzieje, że czas pokaże, iż była to słuszna decyzja. Sprzedawca zadeklarował 8 lat gwarancji na ponton i o ile się nie mylę 2 lata na akcesoria.

Dlaczego akurat model 330d ? Przede wszystkim miał być większy niż poprzedni Infomedia, który miał jakieś 260 cm. Wiadomo, miało być wygodnie do przenoszenia, lecz z wygodą dla dwóch osób bywało słabo.  Ustaliliśmy więc, że ma być ponad 300 cm ale też nie chcieliśmy czegoś tak dużego jak inny ponton który kiedyś mieliśmy – także Infomedia który miał 450 cm i był dość ciężki co czasem przy przenoszeniu we dwójkę miało znaczenie.

Z dostępnych modeli Kolibry wybór był dla nas między 330 a 360. Padło na 330… bo był akurat na stanie od ręki 🙂 Teraz do wyboru pozostała jeszcze podłoga. W naszym poprzednim pontonie mieliśmy już sklejkę wodoodporną i średnio to wspominam. Fakt, że jak już pisałem różnie się z tym pontonem obchodziliśmy, często pozostawał przy pomoście nie chowany, ale tamta podłoga i tak jakoś jak dla mnie nadzwyczaj szybko zaczęła gnić. W jeszcze wcześniejszym modelu 450 gdzie mieliśmy aluminiową wyglądało to znacznie solidniej i lepiej wspominam tamtą podłogę.

Także więc i w przypadku Kolibri wybór padł na aluminiową. Co do samego montażu podłogi na który trochę w filmie narzekam, faktycznie szło to dość ciężko i nie wiem czy montując samemu nie wpadłbym w mały szał Jednak w dwie osoby jakoś nam poszło, choć osobiście nie wyobrażam sobie eksploatowania tego pontonu w taki sposób, że przed każdym pływaniem ponton jest rozkładany i potem wszystko demontowane i tak w kółko. U nas z góry było zaplanowane, że wozimy ponton na przyczepce i dopiero na koniec sezonu go rozkładamy. Tak to rozumiem 🙂 Uprzedzając ewentualne pytanie dlaczego droższa wersja z taką podłogą odpowiem, że mimo iż teraz nie mamy silnika spalinowego to jednak nie wykluczam w przyszłości jego dokupienia, a na pewno taka konfiguracja wraz z pompowanym kilem będzie  sprzyjać stabilnemu pływaniu w ślizgu. A i tak na koniec jeszcze taka drobnostka jak kolor: do wyboru były dwa ten widoczny na filmie oraz zielony, taki bardziej wędkarski? Początkowo myślałem nad zielonym, jednak zdecydowały względy praktyczne: jasny kolor po prostu mniej się nagrzewa na słońcu.

No i na koniec nastąpiła uroczysta inauguracja: oczywiście Jezioro Morzycko, Moryń 🙂

Leave a comment