Szlak Sapiny – taka moja mała obsesja, zwłaszcza od momentu, gdy podejmując pierwszą próbę jego przepłynięcia (wówczas jachtem z Węgorzewa) nie udało się ze względu na niski stan wody. Teraz niejako po latach powróciłem i żeby być pewnym realizacji celu tym razem postawiłem na spływ kajakiem. W ogóle można powiedzieć, że cały tygodniowy pobyt na Mazurach został poświęcony Sapinie, łącznie…
