Podczas majówki 2016 r. odbyliśmy prawie tygodniowy rejs, którego głównym celem był zabytkowy kanał Finow. Rejs podzielony był na kilka etapów – z różnych przyczyn nie mogliśmy odbyć całej trasy jednym ciągiem. Pierwszy planowany,piątkowy etap ze Szczecina do Schwedt okazał się krótszy ponieważ jednodniową przerwę zrobiliśmy kilka kilometrów wcześniej, na przystani w Gartz. W sobotę odbyło się bardzo ważnie wydarzenie w firmie w której działamy – Apteka Aspirynka obchodziła ćwierćwiecze istnienia, nie mogło więc zabraknąć nas na tak ważnej uroczystości, dlatego transportem lądowym na jeden dzień udaliśmy się z powrotem do Chojny. Gratulujemy i przy okazji zapraszamy na firmową stronę apteki internetowej www.aptekachojna.pl
W niedzielę tj. 1 maja kontynuowaliśmy już rejs w pełnej obsadzie załogi – dołączył do nas jeszcze mój tata. W tym dniu pokonaliśmy odcinek Gartz -Oderberg przepływając Hohensaaten-Friedrichsthaler Wasserstraße aż do naszej ulubionej w tym rejonie Mariny Oderberg, jakieś 8 kilometrów po przejściu śluzy w Hohensaaten. Następnego dnia zaczął się już rejs po docelowym kanale Finow, od Oderbergu jest to jakieś 8 km, rozpoczyna się zaraz po lewej stronie tuż przed podnośnią statków w Niederfinow.
Od tego momentu przenieśliśmy się jakby trochę w inny świat, malowniczy kanał,cisza przyroda, przez 2 dni rejsu po tym kanale z wyjątkiem okolic Eberswalde byliśmy praktycznie sami. Z drugiej strony mieliśmy także cały czas zajęcie gdyż 12 śluz do pokonania, przeciętnie co 2-3 kilometry mobilizowały do działania. Wszystkie śluzy są ręcznie otwierane, pozostawione w stanie orginalnym, samo śluzowanie przebiegało sprawnie jak to w Niemczech. Jedną noc spędziliśmy “na dziko”, zacumowani do pomostu tuż przed jedną ze śluz na przedmieściach Eberswalde. Wracaliśmy kanałem Odra – Havela z noclegiem w Marinie Marienwerder, przed podnośnie w Niederfinow – w ten sposób zrobiliśmy pętle. Rejs na 2 dni przerwaliśmy pozostawiając w drodze powrotnej jacht w Marinie Oderberg, gdyż musieliśmy na końcówkę tygodnia pojawić się w pracy.
W ostatni weekend odprowadziliśmy ostatecznie jacht do Szczecina wracając tym razem z prądem po Odrze, korzystając przy okazji z darmowego wspomagania naszego silnika. Noc z soboty na niedzielę spędziliśmy przy nabrzeżu w Gryfinie – było to niestety jedyne miejsce w którym nam się nie podobało.Do późnych godzin wieczornych na ławkach blisko naszego jachtu, przesiadywała jakaś dziwna ekipa ludzi, głośno się zachowujących i spożywających alkohol. Byli to ci którym lepiej nie zwracać uwagi, aby nie zarobić:) Efekt był taki że zamiast spokojnie pójść spać trzeba było czuwać, nie wiedząc co może im strzelić do głowy. Nie było to niestety odosobnione zjawisko, gdyż podobny klimat kręcił się co kawałek wzdłuż nabrzeża…